czwartek, 21 listopada, 2024
Flesch Mazowsza

Zlot food trucków w Grodzisku Mazowieckim

W przedostatni sierpniowy weekend odbyła się kolejna edycja zlotu food trucków w Grodzisku. Przez kolejne trzy dni, od południa do wieczora, można było pożywić się na świeżym powietrzu podczas „uczty ulicznej”. Podobnie jak i poprzednio „food court”, czyli uliczna strefa gastronomiczna, zaaranżowana została na parkingu przy Centrum Kultury, przy skrzyżowaniu ulic: Kościuszki i Spółdzielczej.

Coraz modniejsza, a w czasach koronawirusa nieoceniona, „uliczna” forma gastronomii ma długą tradycję, znacznie wyprzedzającą powstanie lokali gastronomicznych. Potrawy gotowe do zjedzenia na miejscu, również ciepłe, sprzedawano do wieków na ulicach, targowiskach czy bazarach. Jedzenie uliczne było stosunkowo tanie i korzystanie z niego stanowiło domenę biedniejszych, którym warunki mieszkaniowe nie dawały możliwości przygotowania ciepłych posiłków.

Drobna uliczna gastronomia

Przygotowywanie i sprzedaż ulicznego jedzenia również było zajęciem uboższych, którzy nie znaleźli innych źródeł utrzymania niż prowadzenie na własną rękę drobnej ulicznej gastronomii.

Obecnie w miastach Ameryki Południowej czy w Azji kupowanie jedzenia od ulicznych sprzedawców stanowi nieco ryzykowną atrakcję turystyczną, ale dla lokalnych mniej zamożnych mieszkańców to codzienność. W filipińskich slumsach Manili nikogo nie dziwi, że ciepłe jedzenie prosto z garnka sprzedawane jest po prostu w foliowej torebce.

Odrodzenie dzięki food trucków

W krajach zamożniejszych poniekąd „odrodzenie” ulicznej gastronomii nastąpiło za sprawą food trucków i nie stanowi dla konsumentów smutnej konieczności, ale atrakcję. Albo jako dodatek do publicznych imprez i wydarzeń, albo – jak właśnie podczas Zlotu Food Tracków – atrakcję samą w sobie.

Taka „uczta uliczna” nie jest wcale jakoś szczególnie tania, ale za to ciekawa. Food tracki – czyli furgonetki przystosowane do gotowania, smażenia czy innego przygotowania oraz sprzedaży jedzenia – już same w sobie stanowią malowniczy, kolorowy i zachęcający kulinarnie widok.

Food trucki po zmroku to wręcz bajka: klimatyczne oświetlenie, poświata, lekko oniryczna atmosfera. Wszelkie zloty food trucków są też tak pomyślane, aby oferta gastronomiczna była maksymalnie zróżnicowana, pod wszelkie gusty. Jeśli jakiegoś rodzaju jedzenia do tej pory nie serwowano nigdzie w mieście czy miasteczku, to za sprawą food trucków może się wreszcie pojawić. Każda furgonetka jest więc inna, każda oferuje swoje specjalności inne niż te obok i jest to wyraźnie czytelne.

Kosmopolityczne dania

I tak np. w Grodzisku można było degustować chińskie pierożki dim sum albo klasyczny japoński makaron Udon w różnych wersjach. Stripsy i wingsy, wymyślne hot dogi albo burgery z nowojorskim pastrami. Hiszpańskie „złote paluchy” churros i meksykańskie burrito oraz węgierski placek langosz, który przypomina okrągłego płaskiego racucha, jednak niesłodkiego.

Nie zabrakło piwa ciekawych marek i lemoniady. Wygodne warunki do jedzenia zapewniały stoły pod parasolami, dla dzieci były nieodzowne dmuchańce, grała muzyka.

Impreza miała też aspekt charytatywny, procent z dochodu zostanie przekazany na rzecz małej grodziszczanki, podopiecznej Fundacji Siepomaga.

Tekst i foto: Sylwia Pańków

Like this Article? Share it!

About The Author

Comments are closed.