Listopadowa opowieść Jakuba Bendkowskiego z cyklu „Grodziskie dwory i ich mieszkańcy” wykroczyła nieco poza granice powiatu grodziskiego, aby ująć opisem obiekt architektoniczny wyjątkowo ważny – pałac w Młochowie, blisko Siestrzeni. Jest on charakterystycznym dziełem jednego z czołowych architektów przełomu XVIII i XIX wieku, Jakuba Kubickiego i typowym przykładem klasycyzmu w architekturze XIX-wiecznej.
Sam Młochów pojawia się w źródłach historycznych po raz pierwszy w połowie XV wieku. Rodziny szlacheckie często przybierały nazwiska od nazwy miejscowości i tak było w tym przypadku – pierwszymi odnotowanymi właścicielami majątku byli Młochowscy herbu Belina. W wieku XVII majątkiem władała rodzina Petrykowskich. W przypadku Młochowa trudno jest dociec ówczesnych faktów bardziej szczegółowo, bo dopiero wiek XVIII dostarcza jaśniejszego obrazu historii majątku.
Czasy Sobolewskich
Zatem w XVIII wieku nastały dla Młochowa czasy rodziny Sobolewskich. Pod koniec tego stulecia rodzinny Młochów odziedziczył Walenty Faustyn Sobolewski, piastujący wysokie urzędy zarówno w czasach króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, jak i w okresie Księstwa Warszawskiego oraz Królestwa Polskiego – niekoniecznie dzięki swoim szczególnym zdolnościom, bo w ocenie współczesnych raczej takowych nie posiadał.
Żoną Walentego Sobolewskiego została, jak to nierzadko w owych czasach wśród arystokracji bywało, jego bliska kuzynka – Izabela Grabowska. Wiele wskazuje na to, że Izabela, jako córka Elżbiety Grabowskiej, wieloletniej kochanki i finalnie zapewne morganatycznej żony króla Stanisława Augusta, była nieślubną córką samego króla.
Perła klasycyzmu
Około roku 1810 Walenty i Izabela ukończyli budowę pałacu w Młochowie, który swoją formą architektoniczną wywiera wrażenie do dziś. Nic w tym dziwnego, skoro pałac zaprojektowany został najprawdopodobniej przez wybitnego architekta polskiego klasycyzmu początku XIX wieku – Jakuba Kubickiego.
Jego projekty stanowią pomost między lekkim klasycyzmem doby stanisławowskiej, a klasycyzmem XIX-wiecznym. Autorstwa Kubickiego w Młochowie można się domyślać z niemal stuprocentową pewnością, ponieważ budynek odzwierciedla charakterystyczne cechy jego stylu. Od strony frontowej pałac w Młochowie zdobi klasycystyczny portyk kolumnowy, co jednak zaskakujące – portyk podkreśla nie wyjście do ogrodu, czego byśmy się spodziewali, ale taras widokowy. W efekcie reprezentacyjne wejście do pałacu znajduje się z tyłu budynku, co również dziwi, jako rozwiązanie rzadkie.
Znak rozpoznawczy Kubickiego w Młochowie to zdobienie kolumn – dopiero od 1/3 wysokości są kanelowane, czyli pionowo żłobione, poniżej pozostają gładkie. Zwraca też uwagę charakterystyczny dla Kubickiego podział elewacji na pionowe moduły, czyli powtarzalne układy okien w pionie oraz wysokie podpiwniczenie. Tynki pałacu są boniowane, a więc opracowane w sposób imitujący kamienie, co daje efekt monumentalny, podobny do renesansowych pałaców Florencji. Monumentalizmu pałacowi przydaje dodatkowo „belwederek” na dachu, powstały z połączenia dwóch kominów.
Po Sobolewskich pałac przechodził przez małżeństwa w ręce Kwileckich, Zawiszów-Kieżgajło, Radziwiłłów – warto wspomnieć tu ekscentryczną postać Magdaleny Radziwiłłowej, która gościom serwowała ziemniaki w mundurkach na srebrnej zastawie.
Koleje losu
W czasie I wojny światowej pałac strawił pożar, dach i dekoracje wnętrz w większości uległy wypaleniu, choć zachowały się mury. Ostatnim przedwojennym właścicielem pałacu był Eryk Kurnatowski herbu Łodzia, pasjonat koni i wyścigów.
Po II wojnie majątek i pałac użytkowały kolejne placówki państwowe związane z rolnictwem, natomiast obecnie pozostaje on własnością gminy Nadarzyn. Sam pałac jest zamknięty, w obecnym stanie nie nadaje się do użytkowania ani zwiedzania, natomiast na potrzeby ośrodka kultury funkcjonuje jedna z przypałacowych oficyn. Niezależnie od tego zrewitalizowano park przypałacowy i jest on obecnie terenem rekreacyjnym, jaka natomiast będzie przyszłość pałacu, na razie trudno przewidywać. Bryła pałacowa jest jednak nadal piękna, monumentalna i warta podziwiania.
Tekst i foto:
Sylwia Pańków
Comments are closed.