czwartek, 25 kwietnia, 2024
Flesch Mazowsza

Na pomoc warszawskim kotom!

W sobotę, 17 lutego o godz. 13.00, z okazji Światowego Dnia Kota, w Bibliotece Publicznej w Dzielnicy Ursus odbędzie się spotkanie i dyskusja z zaproszonymi gośćmi.

O tym jak pomagać kotom bezdomnym i wolno żyjącym rozmawiałam z Joanną Popko, prezeską warszawskiej fundacji JoKot.

Jaka jest równica między bezdomnymi a wolno żyjącymi kotami i dlaczego tak ważne jest by rozróżnić te dwa określenia?

Koty wolno żyjące wymagają zupełnie innych form pomocy niż koty bezdomne, dlatego tak ważne jest by rozdzielać te dwie grupy. Koty wolno żyjące to są takie, które mieszkają gdzieś w otoczeniu człowieka, i które z jego drobną pomocą zasadniczo całkiem dobrze dają sobie radę. Potrzebują leczenia, dokarmiania, na pewno sterylizacji, ale mogą funkcjonować w miarę niezależnie od człowieka, na wolności. Przykładem są koty na działkach, osiedlach, cmentarzach, czyli gdzieś blisko nas, ale nie w naszych domach. Bardzo często są to zwierzaki dzikie, ale nie wszystkie, bo są koty wolno żyjące, które dają się swoim karmicielom głaskać, brać na ręce. Natomiast koty bezdomne to takie, które zostały porzucone przez człowieka lub z innych powodów znalazły się na ulicy, będąc w pełni udomowionymi zwierzętami. Takie koty na wolności sobie nie poradzą.

Na czym polega wasza pomoc kotom wolno żyjącym?

Przede wszystkim na leczeniu i sterylizacji. Pożyczamy nasze klatki łapki lub nasi wolontariusze przyjeżdżają na miejsce z klatką i pomagają złapać takiego kota, czasem dostarczamy tylko złapane już koty do lecznicy i udzielamy pomocy medycznej, połączonej ze sterylizacją. W trakcie leczenia i kilka dni po sterylizacji udzielamy takim kotom schronienia, po czym, gdy już dojdą do siebie, wypuszczamy w miejsce bytowania. Przed złapaniem takiego kota, trzeba założyć, że może nam się to udać tylko raz, dlatego trzeba bardzo dobrze przemyśleć jakie mamy warunki i co z nim zrobimy.

Ile kotów miesięcznie trafia do fundacji?

Bardzo często ktoś dzwoni, że znalazł poszkodowanego kota. Zimą są to powiedzmy 2-4 zgłoszenia tygodniowo, natomiast latem bywa tak, że zgłaszanych jest kilkadziesiąt kociąt dziennie. Wtedy takich zgłoszeń jest po prosu multum i nie ma możliwości, żeby wszystkim tym zwierzakom pomóc i nie mówię tu o możliwościach fundacji JoKot. Mówię też o możliwościach wszystkich innych fundacji, stowarzyszeń, schronisk i osób prywatnych, które pomagają zwierzakom. Zwierząt potrzebujących pomocy jest więcej niż możliwości pomocowych.

Jak powstała fundacja JoKot?

Nasza fundacja działa formalnie od 24 stycznia 2011 roku. Z tym, że jest to data rejestracji, tak naprawdę działamy dłużej, tylko wcześniej funkcjonowaliśmy jako grupa nieformalna. Moja działalność na rzecz kotów zaczęła się tak naprawdę w 2004 roku. To były pojedyncze zwierzaki, które trafiły do lecznicy, z którą byłam zaznajomiona i szukałam dla nich domów. W większej akcji wzięłam udział rok później. Pewna pani musiała sprzedać mieszkanie, w którym mieszkała z ponad trzydziestoma zwierzakami. Trzeba było znaleźć dla nich wszystkich domy i wtedy tak naprawdę poznałam cały ten świat szukania domów dla kotów bezdomnych i problemów, które są z tym związane. Można powiedzieć, że od tego momentu moja działalność się tak na dobre zaczęła.

W ciągu dwóch i pół miesiąca, razem z ludźmi, którzy mi w tym pomagali, znaleźliśmy domy dla ponad trzydziestu zwierząt. Potem ta sama pani poprosiła mnie o pomoc w wyłapywaniu kotów wolno żyjących do sterylizacji. Były to koty mieszkające w piwnicach. To ona pokazała mi do czego służą klatki łapki i jak się z tego korzysta. Od niej dowiedziałam się o idei sterylizacji i wypuszczania ponownego kotów wolno żyjących, w miejsce ich bytowania. Zaczęłam gromadzić wokół siebie ludzi, którzy pomagali, część z nich działała krótko, część dłużej. Z czasem wytworzyła się silna grupka, która działała regularnie i ostatecznie w 2011 roku, w czwórkę, postanowiliśmy założyć fundację, przede wszystkim po to, żeby móc pozyskiwać środki finansowe, startować w konkursach dotacyjnych, żeby po prostu łatwiej nam było działać od strony finansowej.

Ile kotów obecnie jest pod opieką fundacji?

Łączna ilość tych zwierząt jest zmienna, ale w tym momencie mamy pod opieką prawie trzysta kotów. Mam na myśli takie zwierzaki, które są albo u nas w przytulisku, albo w domach tymczasowych, czy też w azylu u Hani. Mamy około czterdziestu domów tymczasowych, z którymi współpracujemy i część to są osoby, które mają jednego, dwa zwierzaki, a część to osoby, które mają po kilka, kilkanaście. Największym domem jest azyl u Hani, właściwie to jest już przytulisko, które działa oficjalnie z nami na podstawie umowy użyczenia. Tam jest zawsze tych zwierzaków kilkadziesiąt i jest to jedyny azyl, w którym jest miejsce dla kotów białaczkowych. Z nimi jest szczególny problem, bo muszą być izolowane od innych, także tam u Hani mają dla siebie specjalne pomieszczenia. U niej są też przede wszystkim zwierzaki hospicyjne, czyli takie, które mają bardzo małą szansę na adopcję ze względów zdrowotnych. W pozostałych domach tymczasowych są zwierzaki adopcyjne, także tam jest zdecydowanie większy ruch. Cały czas szukamy nowych domów tymczasowych, bo chcielibyśmy, żeby docelowo wszystkie zwierzaki były w domach, a nie poupychane w przytulisku.

***

Działania fundacji Jokot można wesprzeć pod nr konta: 60 1020 1026 0000 1402 0182 0927.

Kontakt w sprawie adopcji kotów: adopcje@jokot.pl, tel.: 519-689-130

Więcej informacji na stronie: http://www.jokot.pl/

Lucyna Dąbrowska

Fot. Sqpien

Like this Article? Share it!

About The Author

Comments are closed.